Zaśmiecony umysł – czyli co nas niszczy (cz. 2)

kaboompics / Pixabay

Czytaj część 1.

– wykonujemy pracę, której nie znosimy, która jest pasmem frustracji, stresu, a tylko dlatego, że gdzieś w podświadomości zakorzenione mamy nie słusznie, że w niczym innym się nie odnajdziemy, że nic lepszego nas nie czeka, że coś innego może być jeszcze gorsze. Na tym polega całe piękno życia ludzkiego na doświadczaniu, zarówno tych dobrych chwil i tych złych bo, obie są po to by nas czegoś nauczyć, bo na nich opieramy nasze wspomnienia, bo dobre i złe momenty, pojawiają się nie bez przyczyny, dlatego zawsze należy przyjmować życie i to co ona nam rzuca pod nogi z dystansem oraz z otartym trzeźwym umysłem.
– praca powoduje w nas szereg emocji z którymi sobie nie radzimy, przynosząc je do domu tworząc samo nakręcającą negatywną spiralę, mamy tendencję do wyładowywania swoich frustracji w domu co skutkuje kłótniami, niepotrzebnym napięciem, tym samym sytuacja w domu odbija się na wydajności w pracy tworząc zamknięty katastrofalny w skutkach krąg. Ważna jest równowaga, umiejętność oddzielenia poszczególnych etapów dnia od siebie, umiejętność rozmowy, do domu przychodzimy się zresetować od pracy, nasz umysł potrzebuje wyciszenia, a nasze oczy innego obrazu.
– kolejnym wirusem który nas niszczy jest rozłam więzi pomiędzy partnerami związku, modny trend „jesteśmy razem ale osobno” taka forma związku do szereg komplikacji w przeszłości nie tylko dla partnerów, ale także dla dzieci które, naśladują podobne wzorce gdzie nie ma wspólnoty, zaangażowania, miłości, przyjaźni, związek staje się korzyścią dla obojga w sensie materialnym, cielesnym, lub wynikającym z powszechnych utartych schematów społecznych, staje się, trendem lub obowiązkiem. Osobne wakacje, osobne wyjścia, zakupy, podejmowanie decyzji, brak kompromisów, kłótni, ogólne znudzenie sobą nawzajem, inne zainteresowania, lub opieranie relacji tylko na sprawach typowo domowych- brak czasu wspólnego „we dwoje” Związek to” dzieło” w ciągłej budowie, ale bez fundamentu nawet największy monument grozi zawaleniem.
– ludzie mają tendencję do nadmiernego emocjonalnego „podkręcania” zarówno sami w stosunku do siebie, jak osób z otoczenia w którym się znajdują, oraz do przeróżnych sytuacji kreując w ten sposób negatywne stany psychiczne powodujące wzrost niechcianej energii, zbyt wszystko bierzemy na poważnie, zbyt emanujemy swoją osobą, robimy wokół siebie szum, być może wynika to z potrzeby zauważenia lub z zastosowania niekontrolowanych mechanizmów obronnych organizmu. Ludzie potrafią bardzo dużo dopowiadać, koloryzować, demonizować, przesadzać, brakuje w nas spokoju, zrównoważenia, ciszy wokół siebie, bez przesadnej emanacji całego wachlarza emocji: krzyków, przekleństw, płaczu itd.
Sytuację które przytaczam dzieją się publicznie nie tylko w czterech ścianach, dziś wyszliśmy bez wstydu z naszymi brudami na zewnątrz, by być jeszcze bardziej widocznymi: w sklepie, w pracy, na parkingu, na drodze stojąc w korkach, przeglądając SMS, Facebooka, filmiki z YouTube, wszędzie widać i słychać ludzkie narzekanie i pretensjonalny ton. „ skrzeczenie wrony jest muzyką przy całym tym ludzkim bełkocie”
– brak sprecyzowanej organizacji i celów własnych które, są zmiażdżone przez natłok takich obowiązków jak: co ugotować, jakie meble kupić, jakie talerze a jakie są teraz „fashionable” ( cały pakiet bzdur i śmieci, ciągle zaśmiecamy umysł bzdurami przywiązując do nich ogromną wartość i zaangażowanie) Pamiętajmy po nas nie zostanie nic, prócz torby Armaniego która, leży na dnie pudła w second handzie.
– kompleksy to nasza narodowa cecha, która sami sobie wypracowaliśmy, walka która, toczy się na drabinie korzyści i zysków po której choćby resztkami sił wspinamy się depcząc bez sumienia innych, bo musimy wygrać. Ale co jest wygraną? skoro wszyscy stoimy w jednej kolejce..
– dlaczego nie potrafimy być na tyle niezależna jednostką by czuć się docenionym i wartościowym bez przysłowiowego poklepania po ramieniu? Bądźmy dumni z siebie dla siebie nie potrzebujmy wiecznego poklasku, zauważenia, gratyfikacji – tak tworzy się bezcenna siła charakteru, taki typ człowieka radzi sobie z krytyką i problemami świata lepiej niż osoba oczekująca ciągłej uwagi.
– powroty do przeszłości do dewastacja dla naszego ciała i umysłu coś co jest mechanizmem będącym w stanie zmiażdżyć człowieka odebrać sens, siłę, poczucie wartości w zamian oferując ciągły strach, poczucie odrzucenia, zamknięcia, niechęci, tęsknoty, żalu oraz niekończących się pretensji do świata za zło jakie los nam wyrządził, stwarzamy utarte przekonania że, to co było ciągle ma moc sprawczą decydować o tym kim jesteśmy dzisiaj. Pamiętajmy życie podzielone jest na rozdziały, jeden się kończy, wyciągamy wnioski i przechodzimy do kolejnego bez zbędnego ponownego spisywania tego samego rozdziału na nowej kartce, bo tym sposobem dojdziemy do ostatniego i okaże się że, nasze życie było jednostronicową bezpowrotną chwilą mimo że, cała książka liczyła dwieście stron.

Warto robić autoanalizę, warto zmieniać założenia, spróbować dostrzec świat i życie oraz, własną rolę jako człowieka z innej strony, nie tej od lat utartej i wykreowanej przez społeczeństwo, ale jako indywidualnej, nieprzeciętnej jednostki, silnej, odpornej na wpływy, umiejącej docenić co ma, będącej otwartą i trzeźwo myślącą, bez nagminnego społecznego tzw. „szturchania” i wymuszania na nas form i stylu życia tak naprawdę nie mających nic wspólnego z nami i naszą osobowości, dążmy do wolności miedzy ciałem, duchem i otaczającym nas światem. Kreujmy swoje wartości nie poddające się żadnym wpływom.